czwartek, 1 stycznia 2015

Od Donovana C.D Hana

- No dobra maluchy teraz ja wam przerwę- powiedziałem z uśmiechem- patrzcie co nam przyniósł Talon- pokazałem im upolowane króliki- posilcie się przed następną częścią historii
Szczeniaki zaczęły jeść, a ja podszedłem do wilczycy
- Ty też powinnaś coś zjeść- powiedziałem troskliwie i podałem jej dwa króliki
- Dziękuje- odparła zarumieniona
Gdy wszyscy skończyli jeść postanowiłem odciągnąć szczeniaki od Hany i dać jej trochę luzu.
- A teraz dzieciaki prosiłbym was o chwilę uwagi- zaśmiałem się, a wilczki posłusznie na mnie spojrzały- może pobawimy się w śniegu? Przez tą chwilę nie uwagi napadało go troszkę- szczeniaki z chęcią wybiegły na dwór.
WhiteHeal też się podniosła i zaczęła kierować do wyjścia, zatrzymałem ją.
- A pani gdzie się wybiera?- spytałem żartobliwie
- Ktoś musi ich przecież pilnować- uśmiechnęła się
- Serio?- spytałem jak dziecko- To ja się zbierałem żeby wypowiedzieć tą przemowę abyś mogła odsapnąć, a ty teraz chcesz ich pilnować? Odpocznij a ja się tym zajmę- zapewniłem z uśmiechem, wilczyca spojrzała na mnie z niedowierzaniem w oczach- co nie wierzysz? Tylko patrz
Stanąłem przed wyjściem z jaskini i przełknąłem ślinę. Dobra, dobra oddychamy i spokojnie. Jedna łapa a potem cała reszta, to tylko śnieg. Powoli podniosłem łapę i skierowałem ją nad biały puch. Delikatnie ją postawiłem, od razu poczułem zimno i wilgotność. Chciałem ją cofnąć jak najszybciej ale, przecież przez deszcz przebiegłem? Przebiegłem więc co ma mnie zatrzymać taki zimny i mokry śnieg? No już. Wziąłem się w garść i wyskoczyłem z jaskini prosto na śnieg. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Javier zaczął lekko chichotać pod nosem ale mnie to nie obchodziło. Po chwili z jaskini wyszła Hana.
- Chyba jednak ci pomogę- uśmiechnęła się miło
- Ale...
- Nie ma żadnego ale- wyminęła mnie i ruszyła powoli przed siebie
- Skoro nie może być ale to będzie inaczej... Lecz jak będzie ci się robiło zimno to od razu wracamy. Dobra?- dogoniłem ją delikatnie stawiając każdy krok na zimnym i mokrym śniegu a następnie z uśmiechem spojrzałem jej w oczy.
Szczeniaki biegały radośnie rzucały się śniegiem i śmiały głośno. Na razie nie zmarzną.

(WhiteHeal?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz