-Noctis.-Przedstawiłem się, po czym wskoczyłem na pierwszą-lepszą skałę.-A Ty...?
-Cahan.-Odpowiedziała, spoglądając na mnie z ukosa.
Strzelałem, że odstraszał ją odrobinę mój wygląd. W sumie... Było to
dosyć zabawne. Uwielbiałem te reakcje wilków, gdy nagle pojawiałem się w
ich okolicy, tym samym niszcząc ich światopogląd, a później po prostu
znikałem. Robiłem to stosunkowo często. W każdej watasze było tak samo.
Nie spodziewałem się, że w tej będzie inaczej.
-Ładne imię.-Stwierdziłem po chwili, przerywając tym samym niezręczną
ciszę.-O ile się nie mylę, oznacza "wojowniczka" w języku
Celtów.-Dodałem po nosem i nie czekając na odpowiedź wadery, znów
zeskoczyłem na ziemię, niemal natychmiast kierując się w stronę
lasu.-Przykro mi, ale muszę już iść. Do zobaczenia.-Ukłoniłem się, tak
jak nakazywały resztki dobrego wychowania i zniknąłem gdzieś pośród
krzewów i świerków.
~*~
Spacer, o ile można tak to nazwać, dłużył mi się w nieskończoność. Raz
nawet prawie wpadłem do bagna, jednakże jakimś cudem zdołałem wyjść z
opresji. Wszystko przez to, że mam stosunkowo słabą orientację w
terenie...
Bez namysłu, zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie polanę, przez którą
przechodziłem dziś rano. Zaraz po ponownym podniesieniu powiek, byłem
właśnie na niej, a wszystkie wilki wokół wpatrywały się we mnie jak w
obrazek. Kolejny raz mnie rozśmieszyły...
<Proszę bardzo >< Swoją drogą... Wybacz, że dopiero teraz odpisuję...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz