poniedziałek, 1 grudnia 2014

Od April

Światło. Błękitne niebo. Chmury płynące sobie po nim tak leniwie, jakby zaraz miały stanąć i zasnąć. Dookoła pełno dmuchawców, a ich nasiona tańczą na wietrze igrając z grawitacją. Śpiew ptaków przyjemnie łaskoczący w uszy. Czego chcieć więcej? A no tak, towarzystwa. Co z tego, że dookoła jest tak pięknie, skoro od kilku miesięcy nikogo nie wdziałam? Co prawda kilka razy mijałam jakieś watahy, ale nie czułam się tam najlepiej. I szłam dalej. Nagle zobaczyłam w oddali czerwone światło. Ciekawe, co to może być... Zaczęłam iść w jego kierunku, a ono rosło coraz bardziej. Niedługo potem zorientowałam się, że to ogień. Cofnęłam się o kilka kroków, ale od tyłu również dobiegł do mnie zapach dymu. Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam tuż za mną ścianę ognia. Spróbowałam ugasić ją wodą, ale to na nic. tylko urosła. Zaczęło do mnie docierać, że z każdego kierunku świata otacza mnie ogień. Zbliżał się coraz bardziej, a ja mogłam tylko się cofać albo uskakiwać. Moja zazwyczaj biała sierść zaczynała się robić czarna. Kiedy dym zaczął mnie dusić, poczułam, że łapy robią mi się miękkie i oczy same mi się zamknęły. Po chwili je otworzyłam, czując pod sobą zimne liście. Ech... znowu ten sen... Na prawdę, mogłoby mi się wreszcie coś innego przyśnić... Z cichym westchnięciem wstałam, otrzepałam futro i zaczęłam znowu iść przed siebie. Niedaleko usłyszałam szum wody i stwierdziłam, że jednak trochę chce mi się pić, a napić się na zapas nie zaszkodzi. Ruszyłam w stronę dźwięku. Zobaczyłam niewielki strumień, jednak nie było tam pusto, jak na początku myślałam. Siedziała przy nim jakaś wilczyca...

*Cahan? XD Najwyższych lotów to to nie jest... :/*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz