-Przestań dziękować.-Warknąłem, z nutą irytacji w głosie, jednak gdy mój
wzrok spoczął na waderze, odrobinę się uspokoiłem.-A teraz idź już...
Ja wrócę i sprawdzę co to właściwie było...
-Zaraz... Chcesz iść tam sam?!Przecież to może być niebezpieczne!
-Trudno. Lubię niebezpieczeństwo, a Ty już idź.-Zarządziłem i, nie
czekając na jej odpowiedź, zawróciłem, biegiem kierując się w drogę
powrotną.
Co chwilę przeskakiwałem przez konary powalonych drzew, skały, płytkie
jeziora, a kilka razy nawet trafiłem na jakieś małe zwierzęta, typu
króliki czy lisy. Po kilkunastu minutach moim oczom ukazało się to
pobojowisko. Kamienie leżały praktycznie wszędzie, mógłbym przysiąc, że
wcześniej było ich mniej, jednakże teraz to nie one były tu ważne,
bowiem całkiem niedaleko dostrzegłem coś... Dużego. Z każdym krokiem,
który wykonałem w jego stronę, widziałem go coraz wyraźniej i po
pokonaniu dziesięciu metrów miałem już pewność, że to smok. Na szczęście
był młody i wyglądał na zagubionego, jednak nie miałem zamiaru
ryzykować i używając swoim umiejętności, pozbawiłem go sporej ilości
energii, podchodząc na minimalną odległość. Ten wtedy spojrzał na mnie i
niespodziewanie zamachnął skrzydłem, powalając mnie na ziemię. Wstałem
jednak szybko, zdając sobie sprawę, że nie ma szans na pokojowe
rozwiązanie i zacisnąłem mocno powieki, próbując w jakiś sposób się
skupić. Wyobraziłem sobie, iż smok pada na ziemię, a jego skrzydła i
przednie łapy, wykręcając się boleśnie. Po podniesieniu powiek, obraz
się ziścił, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie miałem zamiaru go zabijać...
Dążyłem do odstraszenia go, bo jakoś nie wyobrażałem sobie, że dociera
do terytorium watahy. To byłoby zbyt niebezpiecznie...
<Shiro? Yay~ Jak miło :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz