piątek, 12 grudnia 2014

Od Shiro

Był normalny dzień. Jednak od początku coś mi nie pasowało. Czułam kłopoty, coś nie dawało mi spokoju, nie mogłam jednak wiedzieć, co. W powietrzu czułam coś niepokojącego, a ziemia drgała nienormalnie. Przelatujące kruki darły się wniebogłosy, jak nigdy, a jelenie przerażone uciekały gdzieś. W sekundzie wszystkie wilki zniknęły, a ja pozostałam jakby sama na tym świecie. Wszystko zrobiło się szare i przerażające. Ruszyłam przed siebie z nadzieją, że ucieknę od tego, jednak biegłam na marne...

Zamknęłam oczy i biegłam tak dalej, aż uderzyłam w drzewo. Otrzepałam się i zrozpaczona brakiem możliwości ucieczki wsłuchałam się w jeszcze bardziej niepokojące odgłosy. Ziemia zadrżała i... Nagle, z wielką prędkością, z góry, obok której znajdowała się wataha, ujrzałam spadającą ścianę głazów i kamieni. Stałam jak osłupiała patrząc na wszystko.
Wtem poczułam jakąś łapę łapiącą mnie i odciągającą w bezpieczne miejsce. Gdy się odwróciłam ujrzałam rosłego basiora.
Głazy pędziły prosto na nas. Wilk wziął mnie na plecy i odbiegł tak szybko, jak mógł od lawiny.
Ciemność...
Strach...
Rozpacz...
Jaskinia...
Jaskinia, która bez problemu mogła nas ochronić była tylko kilka metrów dalej!
Basior wbiegł do niej prędko, posadził mnie na podłodze i odetchnął.
-Arigatō - powiedziałam roztrzęsionym głosem. Jeszcze nie docierało do mnie, że wilk uratował mi życie.
-Rozumiem, że to miało być podziękowanie..?
Kiwnęłam głową.
-Tak w ogóle, jestem Shiro.
-Noctis - przedstawił się.
-A... Czemu mnie nie zostawiłeś? Tylko Ci przeszkadzałam...

< Noctis? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz