Zamknęłam oczy i biegłam tak dalej, aż uderzyłam w drzewo. Otrzepałam
się i zrozpaczona brakiem możliwości ucieczki wsłuchałam się w jeszcze
bardziej niepokojące odgłosy. Ziemia zadrżała i... Nagle, z wielką
prędkością, z góry, obok której znajdowała się wataha, ujrzałam
spadającą ścianę głazów i kamieni. Stałam jak osłupiała patrząc na
wszystko.
Wtem poczułam jakąś łapę łapiącą mnie i odciągającą w bezpieczne miejsce. Gdy się odwróciłam ujrzałam rosłego basiora.
Głazy pędziły prosto na nas. Wilk wziął mnie na plecy i odbiegł tak szybko, jak mógł od lawiny.
Ciemność...
Strach...
Rozpacz...
Jaskinia...
Jaskinia, która bez problemu mogła nas ochronić była tylko kilka metrów dalej!
Basior wbiegł do niej prędko, posadził mnie na podłodze i odetchnął.
-Arigatō - powiedziałam roztrzęsionym głosem. Jeszcze nie docierało do mnie, że wilk uratował mi życie.
-Rozumiem, że to miało być podziękowanie..?
Kiwnęłam głową.
-Tak w ogóle, jestem Shiro.
-Noctis - przedstawił się.
-A... Czemu mnie nie zostawiłeś? Tylko Ci przeszkadzałam...
< Noctis? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz