Jej słowa mnie uspokoiły. Nie mogłam uwierzyć, że jest aż tak bezinteresowna. Czułam, że kiedyś wpakuje się przez to w kłopoty. Wzięłam sarnę na plecy i powoli szłam za waderą. Delikatnie stąpałam po śniegu zostawiając płytkie ślady. Szczenięta na nas czekały. Bardzo się ucieszyły z powodu sarny. Położyłam ją i czekałam, aż zjedzą.
- Podejrzewam, że nie musisz - odparła Hana.
Kiwnęłam głową. Wadera dołączyła do szczeniąt. Położyłam się przed jaskinią i patrzyłam, czy coś się nie zbliża. W oddali zauważyłam dym. Nie było go mało: rozciągał się powoli nad całym horyzontem. Miałam nadzieję, że las się nie pali, ale była to Puszcza.
- Zaraz wrócę - odparłam głośno - Chyba - cicho dodałam.
Ruszyłam biegiem w stronę dymu. W Puszczy było spokojnie, nawet ptaka. Po chwili biegu, zauważyłam, że mnóstwo sarn. Minęłam je i ujrzałam, że niewielki odcinek za lasem płonie. Dym lekko szczypał w oczy. Już wtedy postanowiłam zawrócić i szybko biegłam w stronę jaskini Alph. Ogień nie dosięgnął terenów naszej watahy, ale był blisko. Biegłam co tchu mijając Hanę i wpadając do jaskini.
- Vex! Za terenami płonie! Spójrz na horyzont! - powiedziałam.
(FerHeart? WhiteHeal?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz