poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Lost Angel C.D Javier

Ciągle coś mnie gryzło. Nie mogłam zostawić tego smoka. Wiedziałam, że smok może mieć przy sobie drugiego osobnika. Wiedziałam też czegoś, czego Vex pewnie nie wiedziała: to Smok Aniołów.
- Spróbuje go zabić - powiedziałam.
Ruszyłam powoli i spokojnie.
- Jesteś pewna? - zawołał basior, który do mnie podbiegł.
- Wiem coś, czego Vex pewnie nie wie, to Smok Aniołów - powiedziałam.
Powoli szliśmy. Wyczuliśmy spaleniznę. Gdy dotarliśmy, Vex zabiła jednego smoka.
- Poczekaj - powiedziałam do basiora i ruszyłam w stronę Vex.
- Chodź tu! - zawołałam
Uchroniła mnie przed atakiem smoka.
- Uciekaj! - krzyknęła.
- Nie ma mowy! Pomogę Ci ! - Warknęłam patrząc na smoka.
- To nie ten sam smok! Zaraz będzie ział ogniem - Złapałam wilczycę i zchowałam się - Co ty wyprawiasz? - Spojrzała mi w oczy.
- Już mówiłam chce Ci pomóc
- To inny smok - Wskazała na martwego - Pewnie zdenerwowana matka
- Razem będzie lepiej
- Nie! Nie mogę walczyć a zarazem Ciebie chronić, to jest dorosły smok! -Wstała.
- Dam sobie radę! - Smok usłyszał nasza rozmowę.
Znowu mnie złapała i przeniosła.
- Zawadzasz! - krzyknęła i ruszyła na smoka
Gdy ona walczyła, ja próbowałam powstrzymać matkę w ukryciu. Nie mogła mnie zobaczyć, bo jeżeli nie będę w prawdziwej formie, rzuci się na mnie. Gdy matka poległa, pojawiła się cała wataha. Smok jednak wciąż trochę żył, ledwo, zdołał uderzyć ogonem Alphę, która wyleciała w powietrze. Wyszłam z ukrycia i złapałam ją. Z rany ciekło dużo krwi, nawet ja nie byłam tak ranna.
- Szlak! - zawołam i zapikowałam.
Ukazałam prawdziwą postać. Położyłam ją na plecach. Wiedziałam jedno: z każdą sekundą jej życie ulatuje, a byłyśmy wysoko w powietrzu. Jednak szybko traciliśmy prędkość, niemal przy ziemi rozłożyłam skrzydła. Vex była już na ziemi, ześlizgnęła się po mnie. Hana natychmiast zaczęła ją leczyć. Co do mnie: potłuczona łapa. Ale dźwignęłam się.
- Zaraz ci pomogę - powiedziałam do Hany.
Podeszłam do smoka. Jego oko było lekko rozchylone, a dusza wciąż w martwym ciele.
- Dostaliście karę za nieposłuszeństwo - w tym momencie z smoka uleciała dusza, która wszystko słyszała.
Nie chciałam przeklętej duszy w swoim gronie. Wróciłam do Hany i dotknęłam ręki Alphy nosem, pomagając jej ją leczyć. Nie stałam na bolącej łapie.
- Co jest? - spytał FireClaw.
- Nic - powiedziałam, prawie płaczem - Gdybym była przy niej, nie leżałaby tu teraz. Próbowałam ją powstrzymać, wołałam ją...

(FerHeart? Irileth? FireClaw?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz