Nie mogłam uwierzyć, że to robię. Wcześniej wzięłam od Alphy kilka
eliksirów, wiedziałam, że zadziałają tylko w piekle. I tylko dla tego
postanowiłam udać się do piekła. Był to Eliksir Nieśmiertelności,
Eliksir Moc i Eliksir Skrzydeł. Dlaczego działał tylko w piekle? To była
moja Pięta Achillesa. Aby zażyć jakiś eliksir, musiałam udać się do
piekła, a więc wpierw trzeba było poddać się niebu. Podbiegłam szybko do
basiora i pocałowałam go. Poczułam, że zakochałam się. Wiedziałam to
już od dawna, ale nie mogłam mu tego powiedzieć. Zamknęłam oczy. Potem
odsunęłam głowę i zrobiłam ranę na karku szepcząc dziwne słowa. Krew
powoli zmieniała się w krąg z dziwnymi napisami. Po czym stanęłam w
środku.
- Do zobaczenia.
Błysło światło. Krąg znikł, rana też. Znalazłam się w tym miejscu,
którego tak nie nawiedziłam. Ten zapach dobijał mnie. Niebo, oto to, o
czym miewałam kiedyś koszmary. Miejsce cierpienia. Skóra mnie piekła,
to światło oślepiało, zapach zabierał moc… Już dawno temu zostałam
wygnana. Wszystkie oczy skupiły się na mnie. Bezwładne ciało ujawniło
prawdziwą postać, która szła aż do tronu.
- Powróciłaś tu Lost Angel? – spytał mocny głos, a twarz postaci na tronie ukazała się.
Był to ktoś, kto dla złudzenia był człowiekiem, ale był od niego o wiele większy i silniejszy.
- Wiesz dlaczego, prawda? – spytałam.
Poczułam ruch ziemi. Otworzył się teleport do piekła, a jego moc wepchnęła mnie do niego. Usłyszałam jeszcze głos:
- Ucieczka nie będzie aż tak łatwa, jak myślisz.
Wiedziałam, że będzie trudna, ale Krąg Anioła i Krąg Smoka powinien
pomóc. Ale wiedziałam jedno: stracę bardzo dużo energii. Wylądowałam na
czterech łapach. Nie czułam bólu. Od razu wiedziałam, że wróciłam na
stare śmieci. Wszyscy, jakby zdziwieni, spojrzeli na mnie.
- Złapali cię? – ktoś odważył się odpowiedzieć.
- Sama się dałam, aby odzyskać skrzydła i moce – powiedziałam.
Wyczuli, że się zmieniłam, ale wciąż się mnie obawiali. Nic dziwnego z
resztą. Nikt nigdy nie chciał mnie zaczepiać, ani mieć za przyjaciela.
Dopiero teraz poczułam, kim naprawdę jestem. Wciąż budzę swego typu
strach. Ale czy mam się cieszyć? Sam władca piekła uważał mnie za
użyteczną, ale nie wróciłam tu do niego. Wciąż miałam schowane eliksiry.
Ruszyłam w stronę tak mrocznego miejsca, że nikt nie lubi tam
przebywać. Ale dla mnie to było idealne miejsce. Usiadłam, wpatrując się
w światła piekła. Nie było one tak złe, jak się mówi, ale potrafiło
zmienić, jak każde więzienie. Najpierw wzięłam Eliksir Nieśmiertelności.
Wypiłam go, nie czując jego smaku. Poczułam ciepło, które od serca,
rozchodziło się na całe ciało. Teraz wiedziałam, że wszystko jest
dobrze. Zamieszałam łapą w popiele. Teraz kolej na skrzydła. Otworzyłam
eliksir i wzięłam łyk. Poczułam, że coś się pojawiło u moich boków, lecz
było lekko bezwładne. Usiadłam i czekałam, aż poczuje znajome uczucie.
Mogłam lekko poruszać skrzydłami. Zamachnęłam się mocniej w wzburzyłam
kurz. Sięgnęłam po ostatnią fiolkę i gdy ją wypiłam, poczułam przypływ
mocy. Wolałam ich teraz nie testować. Zamachnęłam się skrzydłami i
odbiłam od ziemi. Wylądowałam przy krawędzi piekła. Znów rozcięłam
sobie skórę i zaczęłam kreślić krąg. Tym razem anioła. Przyciągnęło mnie
do krawędzi i wchłonęło. Wylądowałam z trzaskiem na brzuchu, łamiąc po
drodze kilka gałęzi drzew w Puszczy. Upadek był bolesny, musiałam leczyć
siniaki. I tak skończyło się tylko na tym. Mniej doświadczeni łamią
kości. Było ich dosyć sporo, ale gdy się z tym uporałam, przewróciłam
się na brzuch. Zamachałam skrzydłami. Ukryłam je. Wstałam. Byłam
wykończona i marzyłam o spotkaniu z Javier’em. Chciałam, by tu był. Nie
miałam zbyt wielu sił, jeszcze do tego noc. Człapałam po woli, lekko
chwiejąc się. Z rany pokapało kilka kropli krwi i znikła. Wyleczyłam ją,
zapomniałam o niej wcześniej. Powoli weszłam na polanę. Na wejście
groty nałożona została bariera. Szłam w jej stronę. Lekko stąpałam, nie
zostawiałam prawie żadnego śladu. Odpocząć… Gdy przytknęłam się ściany
jaskini, odpuściłam i wylądowałam na ziemi. Moje oczy natychmiast się
zamknęły i zasnęłam.
(FireClaw?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz