- Nic mi nie jest - odparłam.
Moje zmęczenie wynikało z tego, że ostatnio przeżywam.
- Na pewno? - spytała.
Kiwnęłam lekko głową. Spojrzałam na dymiące się jeszcze, czarne pnie
drzew. Trochę to takie smutne, tu mieszkały zwierzęta... Powoli
zaczęliśmy zbierać pnie, szukając jeszcze czegoś, co mogło wywołać
pożar. Znalazłam wśród pni czarną łuskę. Nie spaliła się. Była jeszcze
ciepła.
- Znalazłam coś! - zawołałam.
Vex podeszłą do mnie i spojrzała na łuskę, lekko chyba przerażona.
- Czy to...? - spytała.
- Smocza. Wytrzymała ogień. Gdyby była zielona, mogłaby być hydry lub bazyliszka. Ale czarna może należeć tylko do smoka.
Nie było to zbyt miłe. Wszyscy patrzeli na siebie przerażeni. Jak mogli
nie zauważyć wielkiego gada nad horyzontem? Dotknęłam łuski, ugięła się
pod moją łapą, a to świadczyło o tym, że ten osobnik był jeszcze bardzo
młody.
(Vex?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz