-Może się zdziwisz, ale nie jestem typem, który przechodzi obok czyjegoś
nieszczęścia bez mrugnięcia okiem.-Burknąłem, podchodząc do wadery i
dokładnie ją oglądając.-Nic Ci nie jest?
-Um...Nie. Raczej nie.
-To dobrze.-Stwierdziłem beznamiętnie, wracając na swoje miejsce. Ja
niestety nie miałem tyle szczęścia i moja przednia łapa ucierpiała
podczas ucieczki. Jeden ze spadających kamieni "uszkodził" ją odrobinę,
jednakże starałem się w jakiś sposób ignorować ból, co wychodziło mi
stosunkowo dobrze.
-Przepraszam za kłopot.-Do moich uszu dobiegł melodyjny głos wadery, który przerwał niezręczną ciszę między nami.
-Nie przepraszaj.-Odpowiedziałem niemalże mechanicznie, nawet na nią nie
patrząc.-Poczekaj lepiej tu, ja pójdę sprawdzić jak się sprawy mają i
zaraz po Ciebie przyjdę.-Nie czekając na jej odpowiedz, wyszedłem z
jaskini, dokładnie rozglądając się na wszystkie strony.
O dziwo wokół zapanowała już cisza, a jedynym co burzyło krajobraz były
skały w niektórych miejscach. Jednakże wiedziałem, że coś musi być na
rzeczy, a póki miałem u boku waderę, nie mogłem tego sprawdzić. Nie
miałem zamiaru dodatkowo przysparzać jej stresu, postanowiłem więc
wrócić tu, zaraz po tym jak ją bezpiecznie odprowadzę do
watahy.Westchnąłem ciężko, ponownie wchodząc do jaskini i skinąłem głową
na Shiro.
-Chodź. Odprowadzę cię, ale na wszelki wypadek pójdziemy okrężną drogą przez wrzosowisko.
<Shiro? Czy wyczuwam Otaku? *.*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz