-Doskonale wiem, co mam robić i nie potrzebuję Twoich rad- burknęłam do
wadery. Opuściłam wzrok na ziemię. Czemu wszyscy próbują mnie nawracać?
Misjonarze czy co? Mam swoje wady i tak, widzę je. Ale czemu muszę się
zmieniać? Umiem zadbać o siebie, polować, a nawet i przepłynąć ocean jak
trzeba. Nie, tego akurat nie, ale połowę rzeczy nauczyłam się od samej
siebie i nie potrzebny mi nowy nauczyciel, naprawdę.
- Jeśli Ci się coś we mnie nie podoba, to proszę, odejdź- obwieściłam
jakże opanowanym głosem. Skierowałam wzrok na wilczycę. Wyglądała nader
dziwnie. Ciemno-zielone futro lekko zwisało z tułowia, a ogromne oczy
patrzyły na mnie ze zdziwieniem. Przeniosłam swe oczy na widok morza.
Jak tu pięknie, szepnęłam. Tak, chociaż mój paniczny lęk przed wodą
ciągle jest aktualny, to musze przyznać, że ocean wyglądał bajecznie. A
niebo nad nim dodawało jeszcze większego uroku. Nagle pomyślałam o
waderze, którą prawie zaatakowałam. Chyba troszkę źle postąpiłam,
rzucając się na nią bez namysłu. Poza tym, nawet jej nie znam.
- A tak w ogóle, to jak masz na imię- spytałam samicy stojącej parę metrów za mną.
<Vi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz