sobota, 13 grudnia 2014

Od Irileth Do Vex

Ciemność. Potem mgła, huk i znowu mrok. Usilnie starałam się otworzyć uczy, aby znów ujrzeć światło. Wreszcie się udało. Jednak to co zobaczyłam wcale nie przypominało tego, co oglądałam jeszcze przed dziesięcioma minutami. Z przerażeniem widziałam przesuwający się w moją stronę ogień i strzelające we wszystkie strony płonące kule. Niedaleko mnie leżał ktoś jeszcze. Mały szczeniak, nawet nie pamiętałam jego imienia. Z oślepiającym bólem próbowałam przesunąć się w jego stronę, ale nie zdążyłam zareagować, kiedy jedna z kul przecięła powietrze i uderzyła w ziemię koło maleństwa. Kiedy pył opadł jego już nie było. Błędnym wzrokiem patrzyłam na wyrwę. Jedno życie mniej. Życie niewinnego stworzenia.
"Teraz moja kolej" pomyślałam. Zamknęłam oczy, czekając na koniec. Tak, poddałam się. Nie miałam już siły. Słyszałam świst i czułam palący płomień, który mknął by mnie pochłonąć.
Poczułam przeszywający ból, który szybko zmienił się w dziwne mrowienie. Drżąc otworzyłam oczy. Wisiałam w powietrzu, otaczała mnie magiczna kula złożona z sześciokątnych, półprzezroczystych płytek. W następnej chwili kula rozbłysnęła jasnym światłem i zniknęła. Spadłam na ziemię z ciężkim stępnięciem. Ból, który ponownie się pojawił był nie do wytrzymania. Ciemność.

*...*

Pisk, jaki wydaje aparatura w chwili śmierci człowieka, pokazująca brak tętna - pierwszy dźwięk jaki usłyszałam budząc się. Towarzyszył mu okropny ból głowy, powodujący mdłości. Odbierał zdolność logicznego myślenia. Tkwiłam w bezruchu mając nadzieję, że dolegliwości choć trochę się zmniejszą. Na szczęście podziałało. Wtedy wyczułam, że nie jestem sama. Mrużąc oczy, oślepione światłem słonecznym, podniosłam lekko głowę. Nie sposób było nie zauważyć smukłej sylwetki wilczycy. Miała bardzo jasną sierść, a jedna z jej łap była czarna zakończona interesującym wzorem. Patrzyła na mnie srebrnymi oczami, w których odbijała się jej przeszłość, której nie dane jest mi znać. Była... piękna.
- To ty, prawda? Pomogłaś, dziękuję. - Opadłam na trawę czując zawroty głowy. A ten dzień miał być taki spokojny...
- Wiem że zrobiłaś dla wiele, ale mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę? Proszę, pomóż mi wstać. Mam chyba poprzestawiane kilka kości. - Nerwy nieco.się uspokoiły i zaczęłam nieco histerycznie chichotać. - Jeszcze raz dziękuję za ratunek. Jestem Irileth, uch...

<FerHeart? Cóż za dramatyczna historia. To z aparaturą może być nieco nie na miejscu, ale nie wiedziałam jak to inaczej określić. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz