Ciemność. Potem mgła, huk i znowu mrok. Usilnie starałam się otworzyć
uczy, aby znów ujrzeć światło. Wreszcie się udało. Jednak to co
zobaczyłam wcale nie przypominało tego, co oglądałam jeszcze przed
dziesięcioma minutami. Z przerażeniem widziałam przesuwający się w moją
stronę ogień i strzelające we wszystkie strony płonące kule. Niedaleko
mnie leżał ktoś jeszcze. Mały szczeniak, nawet nie pamiętałam jego
imienia. Z oślepiającym bólem próbowałam przesunąć się w jego stronę,
ale nie zdążyłam zareagować, kiedy jedna z kul przecięła powietrze i
uderzyła w ziemię koło maleństwa. Kiedy pył opadł jego już nie było.
Błędnym wzrokiem patrzyłam na wyrwę. Jedno życie mniej. Życie niewinnego
stworzenia.
"Teraz moja kolej" pomyślałam. Zamknęłam oczy, czekając na koniec. Tak,
poddałam się. Nie miałam już siły. Słyszałam świst i czułam palący
płomień, który mknął by mnie pochłonąć.
Poczułam przeszywający ból, który szybko zmienił się w dziwne mrowienie.
Drżąc otworzyłam oczy. Wisiałam w powietrzu, otaczała mnie magiczna
kula złożona z sześciokątnych, półprzezroczystych płytek. W następnej
chwili kula rozbłysnęła jasnym światłem i zniknęła. Spadłam na ziemię z
ciężkim stępnięciem. Ból, który ponownie się pojawił był nie do
wytrzymania. Ciemność.
*...*
Pisk, jaki wydaje aparatura w chwili śmierci człowieka, pokazująca brak
tętna - pierwszy dźwięk jaki usłyszałam budząc się. Towarzyszył mu
okropny ból głowy, powodujący mdłości. Odbierał zdolność logicznego
myślenia. Tkwiłam w bezruchu mając nadzieję, że dolegliwości choć trochę
się zmniejszą. Na szczęście podziałało. Wtedy wyczułam, że nie jestem
sama. Mrużąc oczy, oślepione światłem słonecznym, podniosłam lekko
głowę. Nie sposób było nie zauważyć smukłej sylwetki wilczycy. Miała
bardzo jasną sierść, a jedna z jej łap była czarna zakończona
interesującym wzorem. Patrzyła na mnie srebrnymi oczami, w których
odbijała się jej przeszłość, której nie dane jest mi znać. Była...
piękna.
- To ty, prawda? Pomogłaś, dziękuję. - Opadłam na trawę czując zawroty głowy. A ten dzień miał być taki spokojny...
- Wiem że zrobiłaś dla wiele, ale mogę mieć do ciebie jeszcze jedną
prośbę? Proszę, pomóż mi wstać. Mam chyba poprzestawiane kilka kości. -
Nerwy nieco.się uspokoiły i zaczęłam nieco histerycznie chichotać. -
Jeszcze raz dziękuję za ratunek. Jestem Irileth, uch...
<FerHeart? Cóż za dramatyczna historia. To z aparaturą może być nieco nie
na miejscu, ale nie wiedziałam jak to inaczej określić. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz