poniedziałek, 15 grudnia 2014

Od Setha C.D Asemoni

Las, las, las....drzewa, drzewa, drzewa. Śnieg, śnieg, śnieg...BUM!
Coś wpadło na mnie i odrzuciło do tyłu. Zachwiałem się, próbując ustać na nogach. Potrząsnąłem głową, by odegnać sprzed oczu mroczki. Dopiero po chwili zorientowałem się, że stoi przede mną wilczyca i to ona na mnie przed chwilą wpadła. Miała czerwono- białe futro, a oczy....Nie, stop. Miała białe futro, które pokrywała szkarłatna zakrzepła krew. Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia, przerażony i jednocześnie zafascynowany tym widokiem.
Zauważyłem, że wadera się trzęsie. Może była to oznaka długotrwałego biegu, a może strachu, nie wiem.
- Jesteś ranna?- spytałem pełen obaw. Głupie pytanie- skarciłem się w myślach. Skoro jest cała we krwi, to musi być ranna.
Zrobiła krok w tył, zupełnie jakby bała się, że coś jej zrobię. A może to złe doświadczenie z przeszłości?
- Ej, spokojnie, nic ci nie zrobię- powiedziałem miękko. Stałem spokojnie w miejscu, czekając na reakcję wadery. Nadal nic nie odpowiadała, więc zadałem kolejne pytanie:
- Jak ci na imię? Ja jestem Seth.- Wyciągnąłem do niej łapę na powitanie. Z wahaniem uniosła swoją i odwzajemniła uścisk.
- Asemoni- powiedziała.- Ale nic mi nie zrobisz, prawda? Nie skrzywdzisz mnie?
Zdumiałem się słysząc to pytanie. Czy ja wyglądam na takiego, który atakuje inne zwierzęta? Może. Nie potrafiłem tego stwierdzić.
- Nie, oczywiście, że nie.- Uśmiechnąłem się szczerze.- Co ci się stało, czemu jesteś cała we krwi, jesteś ranna?
Miałem ochotę obejrzeć ją całą, by sprawdzić, czy nic jej nie jest. Powstrzymałem się jednak z uwagi na to, że mogłaby się przestraszyć tak bezpośrednim zachowaniem.
- Nie-e...- wyjąkała.
- Powinnaś się umyć- powiedziałem.- Niedaleko jest rzeczka, mogę cię zaprowadzić.
Kiwnęła głową, nie mówiąc ani słowa. Ruszyłem w stronę potoku, co jakiś czas oglądając się za siebie, by nie zgubić Asemoni. Z początku zastanawiałem się, czy nie kłamie mówiąc, że wszystko w porządku, lecz z czasem przekonałem się, że rzeczywiście nie była ranna i nie ma powodu do obaw. Była jedynie brudna, to wszystko. Postanowiłem, że nie będę jej wypytywał o to, co doprowadziło ją do takiego stanu. Ja sam nie chciałbym być wypytywany o takie rzeczy.
Po kilku minutach marszu w ciszy dotarliśmy do rzeki. Wskazałem go łapą, a Asemoni z wahaniem podeszła bliżej wody. Nic jednak nie powiedziała, wskoczyła do potoku i omyła się z krwi. Chwilę jeszcze bawiła się w rzeczce, rozchlapując wodę na boki jak małe dziecko. Uśmiechnąłem się, widząc tą scenę.
Kiedy wyszła na brzeg, kilkoma szybkimi ruchami strząsnęła z siebie kropelki wody. Wtedy dostrzegłem jej śliczne dwukolorowe oczy i różowiutki nosek, który wcześniej pokryty był krwią.
- Dziękuję- wyszeptała, wpatrując się w ziemię.
- Nie ma za co- odparłem szczerze.
< Asemoni, kontynuujesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz