wtorek, 23 grudnia 2014

Od Seth'a C.D Hana

Z zaciekawieniem przysłuchiwałem się historii opowiadanej przez Hanę. Naprawdę miała do tego talent, szczeniaki słuchały jej przez cały czas. Zastanawiałem się tylko, czy wymyśla historie na bieżąco...a może przygotowuje je wcześniej albo bierze ze swojego życia?
Podniosłem się z ziemi i podszedłem do wyjścia. Wychyliłem łeb, sondując wzrokiem polanę. Śnieg zgromadził się już prawie wszędzie, tylko niektóre gałęzie były wolne od białego puchu. Czułem się dziwnie osamotniony, nie widząc tych zielonych źdźbeł trawy, liści na drzewach... Może to tylko wewnętrzne uczucie, ale wcale nie pomagało mi się skupić. Chwilę stałem tak, obserwując krajobraz, zachwycając się nim i jednocześnie smucąc. Świat pogrążał się w bieli.Wszystko tonęło w śniegu. Rośliny zapadały w sen.
Zerknąłem do tyłu na Hanę, lecz ta pogrążona była w rozmowie ze szczeniakami. Nie zastanawiając się długo, wyskoczyłem z jaskini, przebiegłem kilka metrów, po czym zatrzymałem się. Chłód przenikał moje ciało, lodowate powietrze kąsało niemiłosiernie. Powinienem zwiedzić tereny watahy, znać mój dom. Tylko czemu akurat teraz przyszła mi na to ochota?
Rozejrzałem się wokoło. Ani śladu żywej duszy. Wtem...poczułem coś. Nie zobaczyłem, bo to niemożliwe. Poczułem jakiś ruch, który niósł za sobą przyjemne ciepło. Szybko odwróciłem głowę w stronę, gdzie jak myślałem, coś było, lecz spóźniłem się. Wszędzie biało.
I znów to przeczucie. Zmrużyłem oczy, lustrując wzrokiem krajobraz, chcąc coś znaleźć, lecz nie mając pojęcia, co. Nie wiedziałem, co robię, po prostu poddawałem się instynktowi. Przeszedłem kilka kroków w stronę linii drzew i wtedy to dostrzegłem. Te ślady łap na śniegu tak wyraźne, że wiedziałem, iż ktoś przed sekundą tędy przebiegał. Zbliżyłem nos do ziemi, chłonąc zapach całym sobą. Zatraciłem się w woni, która docierała do moich nozdrzy, próbując ją zidentyfikować. Niestety, nie znałem jej.
Podążyłem więc za czymś, czego byłem pewny- za śladami. Ze wzrokiem utkwionym w podłożu śledziłem tajemniczego stwora. Byłem świadomy tego, że oddalam się od jaskiń, że nie znam terenów, że zapewne nie trafię z powrotem. W tamtej chwili miałem to gdzieś.
Plusk wody robił się coraz głośniejszy, a to oznaczało, iż docierałem do strumyka lub jakiejś rzeki. Na chwilę oderwałem się od śladów, by ogarnąć wzrokiem okolicę- tylko drzewa i śnieg. Kilka metrów dalej natknąłem się na rzeczkę. Zbliżyłem pysk i wychłeptałem kilka łyków. O dziwo, woda była cieplejsza niż reszta rzeczy, która mnie w tej chwili otaczała. Zdziwiło mnie to, bo przecież wraz z temperaturą powietrza temperatura wody powinna opaść. Uniosłem łeb, znów rozglądając się wokoło. I wtedy go dostrzegłem. Stał jakieś dwa metry ode mnie, przy strumyku, pijąc. Stworzenie było całkiem podobne do lisa, miało rudawą sierść i czarne końcówki łap i ogona. Duże uszy obracały się w prawo i w lewo, wychwytując dźwięki lasu. Najdziwniejsze w tym wszystkim jednak było to, że całe zwierzę płonęło. Nie spalało się. Ogień wirował wokół niego i nadawał mu swego rodzaju urok. Stałem chwilę wpatrując się w owo majestatyczne stworzenie. Nie byłem pewien, co zrobić- zbliżyć się, czy pozostać w miejscu. Każde rozwiązanie niosło za sobą ryzyko.
Ognisty lis uniósł łeb i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym dumy i spokoju, jakby od dawna wiedział, że stałem tam i obserwowałem go. Miał duże zielone oczy, które teraz oglądały moje ciało. Może sprawdzał, czy warto mi zaufać? A może rozważał możliwość ucieczki?
Jednak się nie poruszył. Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem, oboje nie wiedząc, jak zareagować na obecność drugiego.
- Kim jesteś?- Moje pytanie zagłuszyło leśną ciszę. Lis spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. Nie odpowiedział.- Jestem Seth- dodałem po chwili. Może to przekona go do przedstawienia się?
Sekundę później już go nie było. Trzask łamanej gałązki spłoszył zwierzę, które kilkoma zwinnymi skokami zagłębiło się w las.
- Co tu robisz?
Prawie podskoczyłem ze strachu. Nie spodziewałem się ujrzeć tutaj nikogo, a w szczególności Talona.
- Spaceruję- odparłem krotko, odwracając się w stronę wilka.
Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem, lecz nie skomentował mojej odpowiedzi.
- Wiesz jak trafić do jaskiń?- spytał.- Nie chcę, żebyś się zgubił, a potem zamarzł na kość sam w lesie.
Przez chwilę biłem się z myślami, czy skłamać.
- Nie- odparłem zgodnie z prawdą.- Ale nie chcę jeszcze wracać.
BlackFire uniósł pytająco brwi.
- Zechcesz mi powiedzieć dlaczego?
- Em...ja...
Nie chciałem zdradzać, że spotkałem tajemniczego ognistego osobnika i teraz pragnę go wyśledzić. Poddałem się bez walki.
- Zmieniłem zdanie. Chyba jednak wolę wrócić.
<BlackFire?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz