Pomyślałem,
że zabiorę ją do alfy. Do FerHeart. W końcu wataha potrzebuje nowych
członków, prawda? Tych nigdy dość. Division of wolves from the sky musi
się rozwijać, powiększać, żeby zdobyć uznanie wśród innych.
- Miałaś ciężkie życie?- zagadnąłem Asemoni.
Nie
chciałem iść w ciszy. W tamtej chwili nie podobało mi się to milczenie,
ten brak porozumienia między nami. Musieliśmy rozmawiać, choćby o
niczym.
Wilczyca spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, ale w
głębi jej oczu dostrzegłem coś zupełnie innego- prawdziwe uczucia, które
starała się ukryć. Jakieś wspomnienia...coś bolesnego. Od razu
pożałowałem, że zadałem jej to pytanie.
- Przepraszam- odpowiedziałem szybko.- Nie chciałem...to znaczy, nie musisz mówić.
Widać
było, że poczuła ulgę. Nie chciałem, żeby czuła się przeze mnie
osaczona. Miałem nadzieję, że zrobię na niej dobre wrażenie, ale chyba
mi nie wyszło.
W tamtej chwili zdecydowałem, że cisza będzie najlepszym rozwiązaniem.
Wychynęliśmy
spomiędzy drzew, wkraczając na polanę. Noe było tam nikogo, większość
wilków zapewne pochowała się w jaskiniach lub była na zwiadzie w lesie.
Pragnąłem, żeby FerHeart była u siebie, inaczej prowadziłbym Asemoni na
marne.
Dotarliśmy do jaskini, lecz wbrew wszelkim oczekiwaniom,
grota była pusta. Nie wiedziałem, co zrobić, troszeczkę spanikowałem.
Nie miałem przygotowanego planu awaryjnego.
- Hej, wiesz-
zacząłem świadomy tego, że znów jednym zdaniem mogę zepsuć całą
rozmowę.- Kiedy ja dotarłem do tej watahy, poznałem pewnego wilka,
Talona. On powiedział mi, że kiedy ktoś dołącza do watahy, otrzymuje
nowe imię. A wiesz czemu?
Wadera pokręciła przecząco głową. Przysiadła na zadzie i wpatrywała się we mnie, zaciekawiona moją opowieścią.
-
Ponieważ- podjąłem- niektórzy chcą odciąć się od swojego dawnego życia.
Tak jak ty. Nie chcą o nim mówić, pragną zapomnieć. A ich imię to jedna
z rzeczy, które łączą ich ze wspomnieniami. Dajemy im szansę na lepszą
przyszłość i pomagamy ją rozpocząć. Nowe imię sprawia, że zaczynasz
wszystko od początku, znów kontrolujesz życie.
Zamilkłem.
Wszystkie te słowa płynęły prosto z mojego serca i tak naprawdę nie
musiałem się zastanawiać, co i kiedy mówię. Sam byłem zafascynowany
perspektywą ,,nowego imienia'' i ,,nowego życia''. Skorzystałem z niej i
teraz prezentuję się o wiele lepiej.
- Jakie imię ty otrzymałeś?- zaciekawiła się Asemoni.
- Ja...- zająknąłem się. Nie wiedziałem.
-
SerenityEnigma- rozległ się głos za moimi plecami. Szybkim ruchem głowy
zerknąłem za siebie- w progu jaskini stała FerHeart we własnej osobie.
Dumna, emanująca potęgą i siłą.
- Widzę, że przyprowadziłeś kogoś do mnie.- Uśmiechnęła się, podchodząc bliżej. - Kto to?
- Asemoni- przedstawiła się wadera. - Miło mi cię poznać.
- Mi również- odparła szczerze alfa.- Czy Seth oprowadzał się może po terenach watahy?
Jednocześnie pokręciliśmy głowami. FerHeart uśmiechnęła się jeszcze szerzej na widok tej sceny.
- Mogę mu kazać to zrobić, ale jestem pewna, że sama możesz zdecydować- powiedziała.- A więc?
-
Są też inne wilki w tej watasze- zapewniłem ją szybko.- Które znają te
tereny lepiej ode mnie; sam nie do końca wszystkie poznałem...
- Przestań ględzić- skarciła mnie alfa, nadal wpatrując się w śnieżnobiałą wilczycę. - Wybrałaś?
<Asemoni? Zgodzisz się czy nie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz