- Poza tym, nie mam przyjaciół- burknęłam. Też mi coś, wadera, która
nie ma nikogo, błąkająca się po świecie bez celu zupełnie jak ja.
Ciekawe zrządzenie losu, czyż nie. Spojrzałam na las, który obecnie był
tuż nad wielką skarpą z kamienia.
- To co, miałabyś ochotę gdzieś iść?- zapytałam bez emocji. Wadera dosyć
ponuro westchnęła, po czym burknęła coś w stylu ‘No to na co czekasz,
łamago?’. Ruszyła z miejsca. Ciekawe skąd jest i czemu tu przylazła?,
zapytałam samą siebie. No nic, trzeba oprowadzić ‘Nową’. Kiedy doszła
powolnym krokiem w moją stronę, ruszyłam przed siebie, tam, gdzie
rozpoczynał się wielki las. Stawiając łapę za łapą, przebrnęłyśmy przez
pole suchych krzaków wystawających tuż przy samym klifie. Spojrzałam w
górę. Kurde za stromo. Trzeba by znaleźć inną drogę.
- Znajdziesz inną drogę?- zapytałam udając zmęczoną. Nie chciałam, aby
Vi nareszcie się wykazała, co to, to nie. Po prostu jestem leniwa. Tak,
nie lubię wysiłku. Znaczy takiego psychicznego. A zresztą, nie ważne. Ze
sztucznym przyspieszonym oddechem wyczekiwałam na odpowiedź wadery.
<Vi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz