Znowu robię to samo... przeżywam na nowo jej odejście. Spojrzałem w niebo doszukując się wsparcia.
- Trudno- potrząsnąłem głową, jakby chcąc wyrzucić z niej złe myśli- Widocznie muszę jeszcze poczekać z odpowiedzią na te pytanie... a tym czasem może się gdzieś przejdziemy?- zapytałem z lekkim uśmiechem
Wilczyca kiwnęła głową. Wstaliśmy i ruszyliśmy do przodu.
- To gdzie idziemy?- zaskoczyła mnie pytaniem
Em... no tak, to jest problemem gdyż nie znam zbyt dobrze terenów- pomyślałem i zobaczyłem kątem oka że wilczyca się uśmiechnęła- ale nie pokaże tego po sobie, trzeba umieć improwizować
- Przed siebie- odparłem z uśmiechem maskującym moje zakłopotane
Szliśmy, szliśmy i szliśmy, mijając drzewa, krzaki, kamienie... strumyczki. Wsłuchując się w cisze, śpiew ptaków, szum drzew i wody. Rozglądałem się ciekawie po otoczeniu od czasu do czasu uśmiechając się na widok małych zwierzątek. Chciałem zapamiętać jak najwięcej z otoczenia aby móc potem tędy wrócić... wiem, wiem robię to na daremne bo z orientacją w terenie u mnie słabo. Po jakimś czasie znudziło mi się to.
- Alpha wspominała coś o WSNK, byłaś w tej watasze prawda? Jak tam było? No wiesz w jednej z najsilniejszych watah? Bo słyszałem legendy o was i chciałbym się dowiedzieć ile z tego to prawda- dopiero po chwili ciszy zdałem sobie sprawę z tego, że może być kłopotliwe rozmawianie o tej watasze, zakłopotałem się i próbowałem to ukryć- to znaczy... jeśli nie byłoby to zbyt wielkim problemem
- A co słyszałeś?- zapytała i lekko się uśmiechnęła widząc moje zmieszanie
- No, że był tam wielki księżyc który utrzymywał się na niebie cz to dzień czy noc, przybywały do was wilki z całego świata i nie tylko a na waszych terenach mieszkały smoki- uśmiechnąłem się i wyczekiwałem odpowiedzi
(FallenAnel?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz