- Nie wstawaj, jesteś w bezpiecznym miejscu - Uśmiechnęłam się lekko gładząc wilczycą po futrze - Jestem FerHeart i nie ma za co
Mina wilczycy zmieniła się w dziwny grymas, najwyraźniej poczuła leczniczą moc WhiteHeal.
- Nie za dużo dla mnie robisz? - Spytała ledwo wyszeptując kolejne słowa
- Życie jest najważniejsze - Powiedziałam miło - Odpocznij
Jej głowa spokojnie spoczęła na legowisku a oddech się uspokoił.
- Hano, jak Ci idzie? - Spytałam
- Ma tylko kilka złamanych żeber i siniaki, nie ma co się niepokoić, nic nie zagraża jej życiu, pomogłaś jej w porę - Uśmiechnęła się po czym znowu skupiła na pracy
- Całe szczęście... - Wyszeptałam i spojrzałam na Irileth
Była strasznie znajoma... Czy to możliwe?
- Alpho, smok z którym walczyłaś, przeżył - Nagle obok mnie pojawił się Talon
Zacisnęłam zęby
- Jest ranny, długo nie pożyje... wykrwawi się w najciemniejszych zakamarkach watahy - Mruknęłam
- Jeszcze jedno... FallenAngel idzie w jego kierunku, chce go zgładzić - Dodał
- Co? jest sama? - Spytałam zdenerwowana o ich życie
- Jest z Javierem - Odparł
Zauważyłam, że Irileth zareagowała na jego imię.
- Musze się pospieszyć, zanim będzie za późno, każ im zaprzestać działań - Warknęłam
- Tak jest - Wilk się skupił
- Same kłopoty - Mruknęłam - Są zbyt słabi by walczyć ze smokiem, nawet rany które mu zadałam mogą im nie starczyć - Walnęłam łapą o ziemię
- Co mamy robić? - Podszedł do mnie FireFist
Rozejrzałam się.
- WhiteHeal zajmij się ranną, BlackFire i MavenStrings za mną, reszta pilnuje szczeniaków - Rozkazałam i zaczęłam biec
Wskoczyłam na drzewa by móc dostrzec jakikolwiek ZNAK smoka.
- BlackFire zlokalizuj położenie FallenAngel i FireClaw'a - powiedziałam
- Są kilometr drogi stad na wschód, idą powoli więc łatwo ich przegonimy - Stwierdził
Już po jakimś czasie wyczułam ich zapachy
- Death zostań tu na czatach - Powiedziałam, po chwili zniknęła jej obecność - Talon zatrzymaj ich, ja już dobije tego smoka
- Jesteś pewna? - Spytał
- Hana wyleczyła moje rany, w dodatku go prawie pokonałam gdy nie miał ran... - Dostrzegłam łuski na ziemi - idź już - Rozkazałam
Wilk zniknął.
Moje łapy wylądowały na ziemi. Podeszłam powoli do krzków. odsłoniłam je. Nic nie było... Patrzyłam na ziemie łuski kończyły się w tym miejscu. Spojrzałam w niebo. "gdzie on jest" rozejrzałam się. Nagle kula ognia poleciała w moja stronę. Odskoczyłam i zamieniłam się w człowieka łapiąc wielki miecz. Dostrzegłam kolejne światło, na razie nie zmieniłam zbroi miałam podstawową. Przygotowałam miecz i stanęłam w pozycji obronnej, pocisk udeżył w mój miecz, odparłam go. Jest dużo słabszy niż wcześniej. Dla pewności wezme zbroję cienia. Nie ma co marnować mocy na silniejszą
Zbroja cienia nie zwiększała mojego ataku, lecz szybkość. Wzbiłam się w powietrze by stwierdzić jego położenie. Nie widziałam go. Wsadziłam dwa palce do buzi i gwizdnęłam. po chwili dostrzegłam jasne światło. Jesteś! Ominęłam pocisk i ruszyłam jak najszybciej w stronę smoka. Gdy byłam już blisko z drugiej strony kolejny atak.Co jest? Ruszyłam dalej, wyskoczyłam za krzaków. I uderzyłam w smoka, który odparł to wielkim pazurem na koncu skrzydła. Otworzyłam szeroko oczy. Kula ognia zaczęła na mnie leciec z tyłu. Zniknęłam z tamtego miejsca. (Potrafi sterowac kulami ognia? nie powienien mieć tyle siły, w dodatku to niemożliwe! chyba że...) nagle wyleciał drugi smok. (No pięknie...)
Skupiłam cała moc w mieczu. (Jeden plus to to że drugi ledwo żyje...) Wyciagnęłam miecz w ich stronę. Szkarłatny smok ruszył w moją stronę gdy zamachnął się by zaatakowac mnie pazurem wskoczyłam mu na łeb i z powietrza wbiłam miecz w oko temu słabszemu. Jego twarde jak stal łuski odpadały, dzięki czemu mogłam dostać się do jego serca. Miecz uktwił w miejscu, zeskoczyłam pod jego klatkę piersiową i wyjęłam sztylet który wsadziłam najgłębiej jak umiałam. Odskoczyłam. Upadł... Jeden z głowy. Wyczułam że powietrze dziwnie reaguje. Owróciłam się. Ogień z jego pyska zaraz mnie dopadnie. Zmieniłam zbroję, dzięki czemu się uchroniłam. Schowałam się an drzewie. Smok obracał się szukając mnie złotymi ślepiami. Dotknęłam nogi i syknęłam, trochę mnie popażył, zbyt długo zwlekałam. Przybrałam wcześniejszą zbroję cieni. Teraz albo nigdy.
- Chodź tu! - Usłyszałam głos FallenAngel
Zacisnęłam zeby gdy zobaczyła że smok na nią ruszył. (miałeś ja przypilnować....) Od razu pojawiłam się przed Wilczyca i uchroniłam ją przed atakiem.
- uciekaj! - Krzyknęłam
- Nie am mowy! Pomogę Ci ! - Warknęła patrząc na smoka
- to nie ten sam smok! - Zobaczyłam że jego klatka piersiowa już była pełna - Zaraz będzie ział ogniem - Złapałam wilczycę i zchowałam się - Co ty wyprawiasz? - Spojrzałam jej w oczy
- Już mówiłam chce Ci pomóc
- To inny smok - Wskazałam na martwego - Pewnie zdenerwwana matka
- Razem będzie lepiej
- Nie! Nie moge walczyć a zarazem Ciebie chronić, to jest dorosły smok! -Wstałam
- Dam sobie radę! - Smok usłyszał nasza rozmowę
Znowu ją złapałam i przeniosłam
- Zawdzasz! - Krzyknełam i ruszyłam na smoka
Walka była trudna, co jakiś czas musiałam zmieniac zbroję przez co byłam wykończona, nadal wyczuwałam FallenAngel, jednak nie widziałąm jej zostawiła mi ta walkę. nadal się amrtwiłam,ale skupiłam się na walce. Gdy w końcu smok poległ, nagle przedemną pojawiły się wilki z watahy. nawet Irileth się zmartwiła.
- Dobrze się czujesz? - Podeszłam do wilczycy
- Tak - Pokiwała niewinnie głową
- Cieszę się... - wyszeptałam u upadłam na ziemię
- Alpho! -Usłyszałam kilka krzyków
Twarz może uchroniłam od razn, jednak smok trafił mnie spiczastym ogonem w plecy, czego nie dało sie ukryć. Poczułam jak krew powoli wypływa mi z ust, czułam że napełnia moją buzię przez co brakuje mi tchu, kasnęłam i moje powieki same się zamknęły, straciłam całą siłę...
<Irileth? FallenAngel?>