- No co ty nie powiesz…- odpowiedziałam cofając swoją łapę od tułowia
basiora. Nie miałam ochoty na ‘pogaduchy’. W gruncie rzeczy przyszłam
tylko coś zjeść. A on wyglądał całkiem smacznie… Żarcik. Nie jestem
kanibalką. Podeszłam bliżej brzegu. Nachyliłam delikatnie głowę nad
jeziorem, po czym szybko się napiłam. Nie chciałam dotykać wody,
szczególnie teraz, kiedy jestem w towarzystwie. Odeszłam na krok od
zbiornika i otarłam łapą buzię.
- Złapałbyś dla mnie jakąś rybę?- spytałam basiora stojącego ciągle tuż
przy brzegu. Nie, żebym chciała szczególnie się mu spodobać, ale była
taka głodna. No i, ten lęk przed wodą… Wilk pokiwał głową. Oddalił się
ode mnie, po czym zbliżył się do wody. Zamaszystym ruchem łapy wyciągnął
na brzeg pięknego okonia. Spojrzał w moje oczy z uśmiechem. Dziękuję,
szepnęłam do basiora, biorąc tym samym rybę w zęby.
- A tak w ogóle, to jak Ci na imię?- zapytałam od niechcenia odrywając kawałek mięsa ze zdobyczy.
<Dzięki za rybę ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz