Był ciepły poranek. Szłam właśnie przez las rozglądając się to tu, to
tam. Patrzyłam na krzaki dzikich jagód, uważnie analizowałam leśne
stworzenia i robiłam wszystko to, czego nie mogłam nigdy zrobić w mojej
rodzinnej wiosce. Dziwiłam się, że istnieje inny świat niż ten, który
znałam- pustynię, szarą, piaszczystą pustynię. Taka zmiana powinna mi
wyjść na lepsze... Ale nie miała jak. Tyle straciłam, a tak mało
zyskałam. Los nigdy nie był dla mnie uczciwy.
Marnujesz tylko czas…
Usłyszałam głos w mojej głowie. To był Shukaku, jednoogoniasty demon
zapieczętowany we mnie, kiedy byłam jeszcze szczenięciem. Świat jest nie
sprawiedliwy. Uśmiercili moją matkę tylko po to, abym stała się
narzędziem bojowym! Jak oni mogli? To… to… to niesprawiedliwe! Mogłam
być normalna, mieć masę przyjaciół. Ale nie, bo jaśniepan LOS musiał
właśnie mnie ukarać. Tak, mnie! Inni pewnie też myślą, że’ przeznaczenie
mi nie sprzyja, jestem nieszczęściem’. Ale co mogę powiedzieć ja?
Odrzucona przez ojca, odrzucona przez rówieśników… Była czymś w rodzaju
pudełka- nigdy nie wiadomo, co z niego wyskoczy. Dlatego się mnie bali.
Myśleli, że Shukaku może wyskoczyć, kiedy chce, że będę próbować ich
zabić. Tymczasem, demon był jedyny w swoim rodzaju, rozumiał mnie i był…
Chyba moim jedynym przyjacielem.
- Czemu ja?- szepnęłam żałośnie. Stanęłam obok małego dębu. Zamknęłam
oczy. Chciałam, aby całe to życie, które było mi dane, stało się snem.
Żeby to, co przeżyłam, było tylko wspomnieniem, czymś, co jest na
chwilę, a potem się ulatnia. Ale nic z tego. Ten mój ‘niby sen’ był
prawdziwy. Niestety
- Coś Ci jest?- usłyszałam głos. Nerwowo zerwałam się i odwróciłam.
<Dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz