- Kurai?- zapytałam
sarkastycznie- mam się z nim ‘za kumplować’?. Nie chcę mieć przyjaciela,
ani rodziny. Nikogo, na kim mogłoby mi zależeć. Nie przeżyję drugi raz
bólu po utracie osoby bliskiej. Poza tym, już mam przyjaciela. Może i
nie jest jakiś niezawodny i w ogóle, ale zawsze jest przy mnie, i nie
utracę go, aż do śmierci. Przystanęłam na środku leśnego szlaku, po czym
spojrzałam chłodno na FerHeart.
- Nie chcę abyś
mnie zmieniała- mruknęłam. ‘Kocham tylko siebie, walczę tylko za
siebie’, przypomniał mi Shukaku. Jeśli alpha ma mnie zmieniać, to ja
dziękuję. Nie sądzę w ogóle, żeby jej się to udało. Mało kto próbował
mnie ‘oswoić’. Rozumiem, że chciałaby, abym nie czuła się jakoś inna.
Ale prawda jest właśnie taka. JA JESTEM INNA. I nikt tego nie zmieni.
Doszłyśmy do skraju lasu. Przede mną rozpościerała się wielka równina.
Samica popatrzyła na mnie. ‘Nie odchodź’, mówiły jej oczy. Nagle zrobiło
mi się trochę głupio. Stara się ze wszystkich sił, abym była szczęśliwa
z moją nową rodziną, a ja, jak idiotka, wszystko psuję. Eh, no dobra,
te oczy mnie rozwaliły, pomyślałam.
- Okey, pójdę z
tobą. Przedstaw mi swoje ‘wesołe stadko’- odezwałam się z ironią. Alpha
zrobiła ostry zwrot w tył, po czym szybkim truchtem pobiegła przed
siebie. Na jej twarzy malował się wyraz zadowolenia.
<FerHeart?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz