niedziela, 30 listopada 2014

Od Lost Angel Do Death

Moje ciało, niczym duch poruszało się po śniegu. Oczy były zmrużone, jakby zamglone, pełne lodowatego spojrzenia. Do wschodu słońca jeszcze daleko, a na świecie czuć zimno... Zimno... Czemu nie mogę zamarznąć? Czemu moje ciało jest aż tak odporne? Czemu? Czemu ten świat jest taki, a nie inny, czemu jestem aniołem, a nie zwykłym wilkiem? Czemu straciłam skrzydła? Czemu straciłam pana? Czemu zostałam stworzona? Czemu to wszystko, co mnie spotkało, jeszcze mnie nie zabiło? Jakby Moon chciała, bym uczyła innych... Ale ja już nie dawałam rady. Położyłam się na śniegu. Zamknęłam oczy. Wiatr igrał w mojej sierści. Za którymś razem, doszedł z nim do mojego nosa czyjś zapach. Nie znałam tej osoby, ale zaraz wiedziałam, że ją poznam. Wstałam, pełna nadziei. Przede mną stała nietypowo wyglądająca wadera imieniem Death. Wpatrywała się we mnie. Wiedziałam, że nie będzie z nią łatwo.
-Wiedzę, że niedawno dotarłaś Death? - spytałam.
Zlodowaciałam spojrzenie.
-Znamy się? - odparła jadowicie, wyczułam, że się waha i zaskoczyło ją to, że wypowiedziałam jej imię.
-Wystarczy, że znam twoje imię.
Wiatr zamieszał nam w sierściach. Nie byłam pewna, jak to się skończy, ale wiedziałam, że pora pokazać pazurki...

(Death?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz