Rano, gdy mgłą opadła, a szczenięta jeszcze spały, weszłam do niech i
cicho obudziłam chłopaków. Usiadłam przed nimi i powiedziałam im:
-Idziemy się uczyć latać
Sen natychmiast zszedł im z powiek. Wystrzelili z groty i długi czas przede mną znaleźli się przy kamieniu.
-Najpierw śniadanie - spojrzałam im w oczy i pokierowałam tam, gdzie
zazwyczaj są zające. Nie chciałam dzisiaj jeść, ostatni posiłek z sarny
wystarczył mi jeszcze na jakiś czas.
Rozejrzałam się za szarym stworzeniem. Zauważyłam tylko jednego, w doskonałej odległości.
"Jakby coś się stało, poinformujcie mnie w myślach, zaczekajcie tu" - powiedziałam im w myślach.
Powoli skradałam się zasłonięta krzakami, wiedziałam, muszę szybko to
rozegrać. Przygotowałam się i wyskoczyłam z krzaków, biegnąc z całą
prędkościom za mniejszym stworzeniem. W kilku susach dogoniłam go i
złapałam zębami. Zacisnęłam ja na karku. Martwego królika położyłam
przed maluchami a sama położyłam się i czekałam jak skończą obserwując
teren. Chłopaki bardzo szybko skończyły posiłek, wróćiliśmy więc do
kamienia.
-Pora zacząć naukę - powiedziałam, gdy z krzaków wyszedł spory basior.
Był to FireFist. Słyszałąm trochę o nim od Alphy, ale sama go nie znałam.
(FireFist?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz