-Ognia się nie użyje, co? - spytałam.
Spojrzałam na gałąź. Wróble tuliły się bardzo do siebie, a chłopaki tracili siły.
-Wystarczy na dzisiaj? - spytałam ich.
Podbiegli i pokiwali głowami. Od razu ruszyli do jaskini. Prześcignęłam
ich, a Donovan kończył szyk. Od razu wbiegli do groty. Dziewczyny
ewidentnie dostały jedzenie.
-Nie jesteście głodni? - spytałam na wszelki wypadek.
Żadne nic nie powiedziało, chłopaki ułożyli się do snu. Podeszłam do Donovana.
-Teraz mogę ci wszystko opowiedzieć....
Basior spojrzał na mnie.
-Tak, jestem aniołem. Według mnie, żaden anioł się nie rodzi, zostaje
stworzony: czy to przez niebo, wtedy mamy do czynienia z aniołem
czystym, czy przez piekło, jest to wtedy ciemny anioł, a ja jestem
mieszańcem, mnie stworzył człowiek, jestem aniołem grzechu: z zachowania
i wyglądu anioł czysty, ale stworzony przez coś, co ma w sobie grzech.
Jestem udanym eksperymentem, chlubą pana. Po jego śmierci, stałam się
upadłym aniołem, co do tego nie ma nic do gadania. Miałam skrzydła, ale
furia mi je odebrała. Było to podczas naszej wyprawy, tuż po walce. Jako
jedna z ostatnich opuściłam pole bitwy, BlackFire był w innym miejscu,
niż ja. On trafił tu później, nie wiedział chyba aż tylu zwłok... -
skończyłam.
-Skróciłaś swoją historię, co? - spytał, a ja kiwnęłam głową.
(FireFist?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz