piątek, 28 listopada 2014

Od Death

Ciemność.
Wszędzie, gdzie nie odwrócę wzroku nie widzę n i c.
I to powoduje u mnie panikę. Nienawidzę, kiedy nie znam sytuacji. Nie znoszę niepewności. Nagle z nicości wyłania się postać. Znajoma postać. Idzie w moim kierunku powoli, jakbyśmy ostatni raz widzieli się dopiero wczoraj.
- Mama...? - szepnęłam, a głos mi się załamał. W tym momencie wszystkie bariery, jakie budowałam wokół siebie runęły, jakby były jedynie z papieru. Podbiegłam do znajomej wilczycy i rzuciłam jej się na szyję. Kiedy moje futro zetknęło się z jej, poczułam ostry ból, który odrzucił mnie do tyłu. Mama uśmiechnęła się złowieszczo, a jej postać zaczęła się zmieniać. Po kilku sekundach stanął przede mną ojciec, a uśmieszek nie schodził z jego twarzy.
- Cześć, córeczko. - powiedział tym swoim barytonem, a po grzbiecie przeszły mi ciarki. Powoli, krok po kroku kierował się w moją stronę a jego oczy wręcz błyszczały. Przez to, że zostałam zbita z nóg, miał nade mną przewagę. Kiedy próbowałam uciec, odsunąć się jak najdalej od tego ohydnego basiora okazało się, że nie mogę się ruszyć. Zaczęłam krzyczeć, wyrywać się ale nic to nie dało. Ojciec rzucił się na mnie.
I wtedy się obudziłam.
Usiadłam i przetarłam pyszczek łapami. Te sny, coraz bardziej wykańczają mnie psychicznie i wiem, że sama sobie z nimi nie poradzę. Ale kto odważyłby się do mnie chociaż podejść? Postanowiłam, że urządzę sobie mały spacerek, ale okazało się, że spacer przemienił się w bieg. Wydawało mi się, że szybuję. Pędziłam przed siebie, aż dotarłam do jakiejś rzeki. Podeszłam leniwie do jej brzegu, nabrałam wody w łapy i obmyłam twarz.
Nagle ujrzałam czyjąś sylwetkę w tafli. Odwróciłam się gwałtownie, był to jakiś basior.
- Co ty tu robisz? - spytałam tak oschłym tonem, na jaki było mnie w tamtej chwili stać.
- Powinienem spytać cię o to samo. - odparł wymijająco.
- Nie, nie powinno cię to interesować. - powiedziałam ponuro i z powrotem odwróciłam się w stronę wody.

<<FireClaw?/ FireFist?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz