Kiwnęłam głową. Alpha odeszła, a z oczu pociekła mi łza. Szczenięta
zachowywały się bardzo cicho, to było dla nich nietypowe zachowanie.
Hana wciąż spała. Usiadłam w ciepłym pomieszczeniu. Szczenięta bardzo
się o nią martwiły, jak zresztą i ja.
-Nic jej nie będzie? - spytał Octavio.
Kiwnęłam głową. Sama nie wierzyłam w to, że nic jej nie będzie, ale i
sobie dodawałam otuchy tym, że jest silna i jej organizm nie jest
wybredny. Chciałam, by wszystko się udało. Jej ucho ruszyło się, a ja
automatycznie podeszłam do niej i badałam jej wszystkie funkcje życiowe.
Jej oddech był lekki i stabilny, nie wiedziałam, czy serce bije.
Przybliżyłam głowę na tyle, by moje uszy usłyszały jego spokojne bicie.
Wadera powolutku otworzyła oczy z miłym uśmiechem, a szczenięta
zgromadziły się wkoło niej. Delikatnie podniosła głowę, która za chwile
spoczęła na jej łapach, a oczy wpatrywały się w maluchy.
(WhiteHeal?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz