-Dzięki za wszytko - powiedziałam idąc obok wadery.
-Nie ma sprawy - powiedziała.
Czułam, że mam już swoje miejsce na ziemi, ale czułam się na niej czasem nieobecna i ponoć tak wyglądałam, jakbym była duchem, który nie trafił do nieba i nie zdawał sobie sprawy, że nie żyje. Nie było dzisiaj pełni, była jakiś czas temu, ale ostatnie opady zostawiły wiele kałuży, w których widać było moje prawdziwe "ja". Nie czułam się bliżej żadnej z tych form, były mi one obojętne w dniu codziennym, wyjątek stanowiły sytuację awaryjne. Wolałam nie myśleć, co by się stało, gdyby ktoś odebrał mi możliwość ujawnienia oblicza.
-Do zobaczenia! - powiedziałam.
-Dobrej nocy! - odparła.
Skinęłam i udałam się do swojej jaskini, a Vex do swojej. Miałam tam więcej czasu do namysłu i kombinowania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz