sobota, 29 listopada 2014

Od Lost Angel C.D Hana

Z cierpliwością przysłuchiwałam się jak zawsze, ciekawej historii Hany. Szczenięta, jakby wyczuły jej słabość, nie domagały się dalszej części, tylko ułożyły się w kulki do snu z skupieniem przyglądając się Waderze. Było to bardzo dziwne zachowanie. Raz patrzyły na nią, raz na siebie, jakby rozmawiały w myślach.
-Potrzebuje ktoś z was czegoś? Ktoś głodny? - spytałam.
Cisza... Nic, tylko ta cisza i napięcie w każdym z nas zmieszane w smutkiem i zmartwieniem. Martwiłam się tak jak i one o Hanę, nie pogodzę się z tym, gdy odejdzie. Nie mogę uwierzyć, że już teraz znalazłam kogoś godnego opieki. Godnego?... Można to w moim mniemaniu długo tłumaczyć... Dla mnie ktoś godny, to wyjątkowy, potrzebujący...
-Hana, mów jakby co... - odparłam z tuszując smutek na pysku.
Mój organizm od dłuższego czasu tłumił łzy. Myślałam, że zaraz nie wytrzymam... Stłumiłam je jeszcze przez chwilkę. Potem obróciłam łeb i pozwoliłam ścieknąć jednej po mojej sierści.

(WhiteHeal?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz