Co z początku wyglądało na zwykłą wojnę, szybko
zmieniło się w eksterminację. Noxiańscy żołnierze podążali za
przerażającymi maszynami wojennymi z Zaun przez pola zwłok. Nie była to
chwalebna walka do której przygotowywała się Alexis. Wykonywała rozkazy
swoich przełożonych, niszcząc resztki pokonanych i przerażonych wrogów z
niezwykłym poświęceniem. W trakcie trwania inwazji wyszło na jaw, że
ioniańskie społeczeństwo nie zostanie zreformowane a wybite. W czasie
jednego ze starć, jej oddział został otoczony przez wojska Ionii.
Poprosili o wsparcie, gdy wrogowie zbliżali się do ich pozycji. Zamiast
wsparcia, otrzymali bombardowanie za pomocą broni chemicznej,
przygotowanej przez Singeda. Alexis przyglądała się jak dookoła niej,
Noxianie i Ionianie padali ofiarą tego strasznego wynalazku. Udało jej
się uciec z obszaru bombardowania, ale nigdy nie udało jej się zapomnieć
tego, co zobaczyła. Uznana za zmarłą przez Noxus, postanowiła rozpocząć
nowe życie. Złamała swój miecz, niszcząc więzi łączące ją z
przeszłością i wyruszyła na narzucone sobie wygnanie - w poszukiwaniu
odkupienia oraz ratowania noxiańskich ideałów, w które wierzyła.Jednak
porozrzucany po świecie miecz może w każdej chwili złączyć i napełnić go
mocą swojej duszy.Po tych wydarzeniach zamieszkała z wilkami, założyła watahę z najsilniejszych, była również najliczniejsza. Weilu wie że swoje osiagnięta dokonała dzięki bratu który ją wychował... lecz... Pewnego dnia zabrakło już zwierzyny na terytorium Watahy Srebrzystego Nowiu Księżyca. Niektórzy wybrali własną ścieżkę a inni wyruszyli z Alphami. Nikt jednak nie mógł się spodziewac ataku od innych watah które chciały się nas pozbyć, byli zbyt liczni na jedną. Wielu zginęło, a z wielona nie wiadomo co się stało. Alphy obroniły szczeniaki i gdy usłyszały zwycięskie wycie wrogów odeszły i założyły tutaj Watahę. Czekamy patrzymy w gwiazdy z nadzieją, że inni do nas trafią, Niech królowa Moon ma ich w opiece.
- Ciociu... - otworzyłam oczy i zobaczyłam małą Lukio
- Co się stało? - zapytałam od razu stając demba
- Nie mogę zasnąć - spojrzała na mnie
Cóż... to jednak mój obowiązek
- Chodź tutaj - ułożyłam się wygodnie a Lukio obok mnie
Fayris natomiast nigdzie nie było. Najwyraźniej patroluje tereny. Mam nadzieję, że spotka kogoś. Talon... wiem, że żyjesz, spojrzałam ostatni raz na wszystkie szczeniaki i zanurzyłam się w głębokim śnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz