Wędrowałem wieczorem w okolicach jaskini wilczków, jakoś tak zawsze
lubiłem szczeniaki, no i w sumie dołączyłem tu ze względu na ich dobro. U
słyszałem głosy w jaskini maluchów i cicho zakradłem się tam, aby
zobaczyć co tam się dzieje. Zobaczyłem białą wilczycę opowiadającą
dzieciakom jakąś historie. Postanowiłem nie ujawniać swojej obecności.
Wysłuchałem wadery i gdy kazała położyć się szczeniakom podszedłem do
niej.
- Masz łapę do szczeniąt- wystraszyła się mnie, wręcz podskoczyła
- Dziękuję...- wyszeptała odwracając się do mnie- J..jestem Hana...- powiedziała cicho- Miło mi pana poznać
- Mnie też miło poznać... zwłaszcza tak piękną wilczycę ja pani. Jestem
Donovan, lub Don jak wolisz- uśmiechnąłem się miło- Ciekawa historyjka,
opowiadasz im takie codziennie przed spaniem?- spytałem a wilczyca lekko
się zarumieniła
- N... nie, zazwyczaj są zbyt padnięte zabawą i od razu idą spać
- Yhmm... skoro szczeniaki już śpią może się gdzieś przejdziemy?- wilczyca kiwnęła nieśmiało głową i ruszyliśmy przed siebie
Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Widząc to uśmiechnąłem się pod
nosem, wychodzi na to, że Hana jest dość nieśmiała. Gryzie się to z jej
wyglądem, chociaż jak by się bliżej przyjrzeć... Poczułem coś mokrego
pod łapą. Spojrzałem tam i zobaczyłem kałuże wody. Schowałem uszy i
uskoczyłem w bok by ominąć okropną wodę, lecz szybko się opanowałem jak
by się nic nie wydarzyło i szedłem dalej.
- Jak długo już tu jesteś?- spytała w końcu i spojrzała na mnie z ukosa
- Od niedawna- weszliśmy do jakiegoś lasu- A ty? Jeśli można wiedzieć
- Również od niedawna- uśmiechnęła się nieśmiało, lecz po chwili się zmieszała- nie lubisz wody?
Czyli jednak to widziała... ehh...
- Boje się wody- wyszeptałem- A ty, czego się boisz? Jeśli to nie problem- spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem
(Pani Hana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz