Potaknęłam posłusznie głową na rozkaz siostry i spojrzałam na cierpiącego wewnętrznie Javier'a. Wyglądał jak wrak wilka. Alexis wybiegła z jaskini w biegu przeistaczając się w człowieka.
- Słyszałeś, mam pomóc - westchnęłam i pomogłam przejść basiorowi większość drogi do leża. - Miałeś dużo szczęścia, że skończyło się to tak a nie inaczej.
- Bez skrzydeł... - urwał.
- Da się żyć, bez nich wcale nie jesteś słabszy - spojrzałam kątem oka, a Javier położył się w kierunki ściany na leżu.
Po chwili wbiegła Alexis z jakimś zwierzęciem w pysku (jako wilk już ._.). Położyła go przed legowiskiem.
- Odpoczywaj, musisz nabrać sił i wyzdrowieć - powiedziała Alexis z troską w oczach.
- Wataha rośnie w siły, to widać - uśmiechnęłam się krzywo i spojrzałam na siostrę, która najwyraźniej również była zadowolona z osiągnięć.
Poniekąd brakowało nas trochę, nadal mieliśmy cichą nadzieję, że ktoś jeszcze ocalał z bitwy.
- Ktoś przeżył? - zwróciłam się do Javier'a.
Może coś zapamiętał z wiru wojny. Może ktoś zdołał uciec, może jest w pobliżu.
< Javier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz