Nad watahą świeciło ciepłe słońce. Szczenięta nadal spały, jak chyba
wszyscy. Znów miałam koszmary… Nie wyspałam się. Postanowiłam biegać,
aby stracić całą energię i wyspać się porządnie. Ujawniłam swoją
prawdziwą postać, zebrałam całą energie i zaczęłam biegać patrolując tym
samym otoczenie. Moje łapy zwinnie odbijały się od podłoża, pazury
wybijały w powietrze kamienie. Biegłam przez Wrzosowisko. Wszystko
zaczęło tam przekwitać, zbliżała się zima. W powietrzu latały ptaki,
biegałam i przeskakiwałam przed dłuższy czas między roślinnością, aż
zmęczona ukryłam swoją postać i położyłam się na wrzosie. Zamknęłam
powoli oczy i odprężyłam się, zapominając o świecie. Zerwał się bardzo
silny wiatr. Był on chwilowy, ale gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam jak
wiele rzeczy wystrzeliło w powietrze, a obok mnie upadła czarna jak noc
księga, oprawiona w skórę. Ostrożnie wstałam i podeszłam do książki.
Otworzyłam ją na pierwszej stronie i przeczytałam:
„Widzę, że odnalazłeś Księgę Zapomnienia. Wszystko co tu zapiszesz zniknie z twojej pamięci”
Rozszerzyłam oczy. Napisałam imię, było to imię, osoby którą kiedyś pokochałam, czyli Dylana. Imię znikło, a ja mrugnęłam.
W mojej pamięci była jakaś wyrwa, jakby czegoś brakowało, ale czułam, że
to jego sprawa. Ucieszyłam się, coś ciągnęło mnie, abym zapisała, co
się teraz działo. Co działo się tak strasznego. Chwyciłam w zęby
dziennik i udałam się do jaskini. Znalazłam swój środek uspokajający, to
on usunie ze mnie koszmary. Wracałam tą drogą, którą Przyszłam.
Ciekawiło mnie, co się stanie, gdy zapisze w tej księdze wspomnienia z
walki i jak będzie wyglądać wyrwa w mojej pamięci. Gdy doszłam do
jaskini, zapisałam wszystko, czego chciałam się pozbyć. Zapisałam walkę
oraz furię i jej właściciela, wszystko szczegółowo opisałam, a gdy to
znikło i mrugnęłam, pojawiła się kolejna wyrwa.
Nie pamiętałam nic przykrego, jakim cudem? Schowałam dziennik, zwinęłam
się w kłębek i zasnęłam… Gdy się obudziłam, byłam lekko przerażona.
Zostałam zakuta, a u moich łap leżała księga. Przyglądał mi się tłum
ludzi. Obnażyłam kły. Wokół mnie pojawiło się mnóstwo duchów, ludzie ich
nie widzieli, ale podeszły do nich i powiedziały im, kim jestem.
-Znaleźliśmy ocalałego! – krzyknął mężczyzna – Tak jak sądziliśmy, dał
się złapać w magiczną moc księgi. Pora wysłać go do piekła.
Obnażyłam kły i zebrałam ostatki energii, pokazując swoją prawdziwą
postać. Zaczęłam się szarpać. Chwyciłam za jeden z łańcuchów i zaczęłam
mocno nim miotać. Zrozumiałam, że moje uwolnienie będzie bardzo bolesne.
Chwyciłam za to, co trzymało moją łapę i przecinając kłami skórę i
mięśnie, rozerwałam jeden z kajdanów. Zrobiłam tak też z drugim. Teraz
wystarczyło oswobodzić szyję.
-Próbuje uciec! – krzyknęła kobieta, a z tłumu wypadły 3 wilki, na ich
ciałach widziałam kilka zadrapań. Spojrzałam na nie wściekłymi,
czerwonymi oczami.
-Kto wam pozwolił nas wybić?! – powiedziałam z wściekłością. Skoczyłam w
ich stronę, ale zatrzymał mnie łańcuch, cofając do tyłu, spróbował
drugi raz i tym razem puścił, łącznie z obrożą. Wpadłam na jednego z
nich. Uniknął ataku. Ludzie rozproszyli się i zaczęli chować. Owe wilki,
były równie przerażone, co ludzie. Jeden położył uszy, drugi przełknął
ślinę i zaczął biec w moją stronę z chęcią skoczenia na mnie. Spojrzałam
mu prosto w oczy, a on skamieniał. Odwróciłam się w jego stronę, był z
wszystkich największy, a ja jeszcze większa od niego.
-To demon, a nie wilk! – krzyknął ten, który uniknął ataku – Trzeba wiać.
Gdy ten największy próbował uciec, za dwójką tchórzy, przygwoździłam go do ziemi i spytałam:
- Jak odzyskać wspomnienia?!
- Są przecież nie miłe… Wszyscy mamy je usunięte, a potem trafiamy tu…
-Jak! – warknęłam.
-Widzisz ten namiot? W nim zapisane są wszystkich wspomnienia. Musisz jeszcze zniszczyć dziennik.
Puściłam go, chyba uciekł. Ukryłam swoją postać i podeszłam po dziennik.
Wzięłam go w zęby. Zastanawiałam się, czy to nie podstęp, ale to były
moje jedyne informacje, chciałam pamiętać, to co się stało, mimo, że
było to zapewne straszne. Udałam się do namiotu, nikogo tam nie było.
Rozejrzałam się miedzy zapiskami, leżącymi na podłodze i znalazłam swój,
wzięłam go w zęby i udałam się w stronę naszych terenów. Zaczęłam biec,
po mimo, że zużyłam dużo energii. Ci ludzie wydawali się bardzo głupi.
Nikt nie mógł mnie śledzić, wiatr wiał tak, że bym ich wyczuła, nic nie
słyszałam. Zatrzymałam się przy kałuży i przejrzałam swoje ciało, czy
nic nie przyczepili. Moje ciało też nie dawało sygnałów, że mam coś pod
skórą, uznałam, że poczuli się zbyt pewni siebie i znów zerwałam się do
biegu i gdy znalazłam się na terenach watahy usiadłam w słońcu i
zaczęłam czytać to, co tam zapisałam. Na szczęście nie dowiedzieli się,
gdzie znajduje się ta wataha, ani gdzie była stara i kogo znam. Mogli
wiedzieć tylko to, że goniła mnie furia, oderwała mi skrzydła i kim
jestem. Zaskoczyło mnie to, że wszystkie wilki, które tam były nie są
bestiami, tylko prze księgę, taką jak ta, zostały opętane. Teraz
musiałam wymyśleć, jak ją zniszczyć. Postanowiłam ją rozerwać, chwyciłam
ją w zęby i darłam na małe części. Poprosiłam ducha ognia, by ją
spalił. Był to bardzo miły duch i chętnie to dla mnie zrobił.
Podziękowałam mu i wraz z moimi wspomnieniami udałam się do jaskini,
gdzie czytając je jeszcze parę razy, odzyskałam pamięć. W dobrym
momencie, bo właśnie wtedy do mojej jaskini wpadły szczeniaki i chciały
się bawić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz