Kiwnęłam głową w zamyśleniu. W jej głosie słyszałam dumę. Pewnie mocno
przywiązała się do tamtej watahy. Nazwa tej watahy cały czas nie dawała
mi spokoju. Jakby kiedyś ją słyszała. Ale... ale to niemożliwe! Nie
spotkałam żywej duszy, która powiedziała mi o watasze. Musiała być
wyjątkowa. No tak, skoro byli w niej najsilniejsi. Być może i znajdowała
się tam moja trochę dalsza rodzina. Konkretnie to wadera ale przez
porwanie zagłębiła się w południe, opuszczając moją rodzinną krainę
lodu. Bladego pojęcia nie mam czy żyje, czy ma szczeniaki? Mam nadzieje
że wiedzie jej się dobrze. Nagle poczułam ukłucie w sercu.
Wspomnienia... one powróciły. W głębi siebie poczułam żal i chęć
zemszczenia się. Kiedyś go odnajdę i zabiję! Zaczęłam szybciej oddychać.
Wzięłam głęboki oddech. Chwilę potem się uspokoiłam. Wilczyca mi się
przyglądała. Pewnie śmiesznie wyglądałam bijąc się z myślami. W gruncie
rzeczy cały czas toczyłam walkę z moimi uczuciami. Zerknęłam ponownie na
Alexis.
-Współczuję. Wiem jaki to ból utracić członków – mruknęłam próbując ukryć mój smutek.
-Naprawdę? - zapytała lekko zaskoczona.
-Tak. Urodziłam się na północnej krainie gdzie są 4 królestwa. 4
królestwa, 4 pary królewskie. Ja byłam księżniczką. Zdrada, walka,
śmierć, ucieczka zdrajcy a ja odeszłam próbując go odszukać –
westchnęłam.
Wadera nie odzywała się przez chwilę. Przyglądała mi się przez chwilę.
(Alexis? ^.^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz