poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Donovana

Błądziłem w postaci liso-podobnej po pustych polach od 2 miesięcy. Ani jednego wilka, ani człowieka. Słońce lekko grzało w futro a ja człapałem się dalej przed siebie, rozmyślając o tym co było.
Wydaje się jak by to było zaledwie wczoraj, gdy bawiłem się ze swoją starszą siostrą. Była zima, walczyliśmy, jak zwykle przegrywałem, zacząłem uciekać, siostra biegła za mną, potem role się odwróciły i ja ją goniłem. Biegaliśmy po lodzie, odbiegliśmy dość daleko od krawędzi, nagle coś chrupnęło i trzasnęło. Zatrzymałem się ze strachu, a na moim pysku zamiast szerokiego jak do tej pory uśmiechu, zagościł wyraz paniki. Rozglądałem się nerwowo po lodzie, siostra stała kilkanaście metrów dalej.
- Spokojnie, idę do ciebie- powiedziała Nita, a ja z przerażeniem w oczach patrzyłem na lud powoli pękający pod moimi łapami
Ciężko przełknąłem ślinę i w tym momencie lud trzasnął przerażająco. Zdążyłem spojrzeć na siostrę i kilka sekund później znalazłem się pod lodem w okropnie zimnej wodzie. Zacząłem się topić.
Ze wspomnień wyrwało mnie coś mokrego. Zamrugałem kilka razy, a na moim nosie wylądowała kolejna kropla deszczu. Otrzepałem się i ruszyłem biegiem przed siebie. Rozpadało się potwornie, byłem cały mokry, w oddali zobaczyłem schronienie. Małą jaskinię, przyśpieszyłem biegu i już po krótkiej chwili znalazłem się w środku. Otrzepałem się porządnie i przeleciałem wzrokiem po całym otoczeniu. Pusta jaskinia, z górką siana na samym jej końcu. Chyba ktoś tu chciał nocować. Korzystając z okazji braku właściciela lokalu położyłem się na sianie i patrząc przed siebie prosto na deszcz wróciłem myślami do swojej przeszłości.
Zawsze bardzo kochałem swoją siostrę. Kiedyś miała problemy ze swoim chłopakiem, pamiętam, że pomimo tego, iż był ode mnie trzy razy większy wdałem się z nim w ,,bójkę" ale co to za bójka, którą specjalnie dają ci wygrać bo jesteś dzieckiem... w każdym bądź razie kiedy podrosłem dałem mu prawdziwą nauczkę i odczepił się od mojej siostry na dobre. Od tej pory poprzysiągłem sobie, że już zawsze będę bronił i pilnował mojej siostry. Jak obiecałem tak było. Wiele lat choć nie trzeba było i czasem nawet tego nie chciała, zawsze ją broniłem i sprawiało mi to swego rodzaju przyjemność. Wreszcie czułem się potrzebny i doceniany, nawet jeśli było to tylko zwykłą iluzją... choć w to nie chciałem wierzyć.
Nie wiem kiedy, ale zasnąłem. Rano obudziły mnie czyjeś głosy. Wstałem i cicho podkradłem się do krawędzi jaskini. Wyjrzałem zza rogu i nie zobaczyłem nikogo. Dość długo nie widziałem żywej duszy i chyba zaczyna mi odbijać. Wyszedłem i się rozejrzałem, rosa na trawie powodowała, że było mokro i zimno. Postanowiłem ruszyć dalej. Nie uszedłem daleko, bo zza krzaków usłyszałem czyjś głos, zatrzymałem się jak wryty i nasłuchiwałem. Odgłos się powtórzył, skierowałem się w jego stronę, wyjrzałem i zobaczyłem białowłosą dziewczynę. Co robi człowiek w takim miejscu? Mało mnie to obchodziło, chciałem jak najszybciej zatopić kły w ciele martwych zwłok wrogiego gatunku. Zacząłem się zakradać, schowałem się pomiędzy dość wysokimi krzakami, byłem gotowy do wyskoku. Napiąłem wszystkie mięśnie, zacisnąłem szczęki i wyskoczyłem jak z procy w stronę człowieka. Ledwo znalazłem się w powietrzu i rzucił się na mnie jakiś wilk. Nie chciałem dać za wygraną więc szarpałem się na wszystkie strony lecz wilk przygwoździł mnie do ziemi i zaczął groźnie warczeć. Białowłosa zmieniła się w wilka i podeszła do nas. Spojrzała na mnie a ja ze zdziwieniem i nienawiścią patrzyłam to na nią, to na drugiego wilka. Myślałem, że ,,odmieńcy" już dawno nie żyją.
- FireClaw, spokojnie. A ty kim jesteś i co tu robisz?
Wymieniony wilk zszedł ze mnie i pozwolił mi wstać, jednak przypatrywał mi się bardzo uważnie. Spojrzałem spode łba na wilczycę i odwróciłem się tyłem, by odejść. Lecz brązowy wilk wyprzedził mnie i kiwną groźnie głową na waderę.
- Nie słyszałeś pytania Alphy?- warkną, cofnąłem się o krok nie chciałem walczyć, ani z nim, ani z odmieńcem
- Donovan- odwarknąłem- być może o mnie słyszeliście. Takich jak ja zwą Ogarami- na pysku brązowego wilka przez chwilę widniało zdziwienie, lecz szybko je ukrył- niektóre osoby potrzebują obrony, przed innymi, tym się zajmujemy my Ogary. Ważne wilki zajmują się swoimi zadaniami, takimi jak organizowanie traktatów z wrogimi watahami lub zdobywaniem informacji, o rożnych rzeczach. Zaś naszym zadaniem jest ochranianie takich osób. Najczęściej Ogara z jego... można to nazwać właścicielem łączy niezwykła magiczna więź. Ja swojego właściciela straciłem. Więc teraz podróżuje po świecie.

(Alpho? FireClaw?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz