Podreptałam za basiorem w stronę jaskini ze szczeniętami.
-Oby szybko się nie zbudziły, bo coś czuję, że nie dadzą niektórym spać - powiedziałam.
-Kto o tej godzinie ma spać? - spytał się FireClaw.
-Może ktoś jest bardzo zmęczony? Nigdy nie wiadomo.
Gdy doszliśmy, pomogłam zdjąć jemu cicho sarny. Jego łapa nadal krwawiła.
-Nie uleczyć ci tego? - przekręciłam głowę.
-Nie trzeba, może przydać się na potem.
Usiadłam przy wyjściu i patrzyłam na las, może pojawi się tam jakaś
nieznajoma postać? Warto próbować. Uwolniłam swoją prawdziwą postać.
Obejrzałam swój bok, z zbroi chroniącej niegdyś skrzydło, wystawał teraz
obłok moje siły. Był pełny.
-Tęsknisz za skrzydłami? - spytał basior.
-Uwielbiałam latać, ale nauczę się tego znowu... Przynajmniej mogę nauczyć tego GoldenTruth'a i FeathersSky'a.
-Nauczyć?
-Mają skrzydła, a ja umiem pokazać im w głowach, jak to powinni zrobić, ale chyba tego chętnie nie zrobią.
(Javier?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz