Usiadłam. Powoli uspokajałam się i zaczynałam wyluzowywać. Stres, który
przeżyłam ostatnio miał dopiero zacząć ze mnie wychodzić. Czułam to w
kościach. Całe ciało wciąż było spięte, gotowe do ucieczki. Trochę czasu
minie, nim poczuje się znów pewnie i bezpiecznie. Trochę kosztował mnie
każdy ten dzień. Ale mam nadzieję, że ktoś jeszcze żyje, że szczenięta
przeżyją. Wiedziałam, że trzeba je chronić. Z oczu nadal kapały łzy,
ale uśmiechnęłam się. Położyłam po sobie uszy po czym spuściłam wzrok.
Czułam, że tylko on może mi pomóc, on mnie chyba najlepiej rozumie. Z
mojego oka pociekła ostatnia łza. Spojrzałam na niebo. Zawiał wiatr,
poczułam się tak, jakbym leciała... jakbym leciała znów wolna i pewna
tego, że jestem bezpieczna. Moja sierść przy oczach wyschła i przestała
się świecić.
- Mogę cię o coś prosić? - spytałam.
FireClaw kiwnął głową. Nie wiedziałam, jak by to powiedzieć,
postanowiłam to z siebie wyrzucić. Nie wiedziałam, jak zareaguje, ale
czułam, że ziele nic nie da. Przez stres pewnie nie zadziałało by...
- Podejrzewam, że moje ciało odrzuci to ziele, mogę zasnąć przy tobie? - powiedziałam patrząc mu w oczy.
(Javier?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz