sobota, 15 listopada 2014

Od Lost Angel

Biegłam już na oślep, nie mogłam tego znieść. Owe "coś"biegło za śladami mojej krwi, zaraz miało mnie dopaść, ale odbiło się jakby od tarczy... Nie mogło przebiec dalej, zatrzymałam się i spojrzałam w te rozjarzone ślepia i ciało pokryte moją krwią. Ciężko sapałam, a to wciąż skakało na mnie. Z tyłu pojawił się on, jego pan. Niósł kolejną włócznie. Jedna już tkwiła w moim boku. Osunęłam nie na ziemię, a włócznia przebiła moje ciało na wylot. Roztrzaskane żebra dawały o sobie znać, a każdy oddech był pokryty z niesamowitym bólem. Ale ani on, nasi potwór ani jego włócznia, nie mogły mnie dosięgnąć. Człowiek zmrużył oczy i powiedział:
- Radzę ci umrzeć...
Odszedł, a zanim szedł ten potwór, widocznie nie zadowolony. Za sobą usłyszałam szmer. Przechyliłam łeb i przez mgłę zauważyłam wilka, który szedł do mnie. Pewnie mnie dobije. Moja głowa przechyliła się z powrotem na ziemię, a oczy zaczęły się zamykać. Nie miałam nawet siły się uleczyć, a tym bardziej przemienić. Moje skrzydła... leżały one spalone gdzieś daleko, a tam gdzie były, widać było dokładnie usuniętą kość. Wilk podszedł do mojego pyska.

(Ktoś dokończy?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz