niedziela, 16 listopada 2014

Od Talon'a

Otworzyłem oczy. Zobaczyłem moje zakrwawione łapy, w furii starałem się wyrwać spod uścisku. Spojrzałem w tył, tułów przykryty kamieniami. Jeszcze kilka prób, na marne... Usnąłem wycięczony tą pracą. Gdy się obudziłem, byłem już bardziej uważny, dostrzegłem plamy krwi kilka metrów ode mnie. Wspomnienia przeszyły mnie jak strzała. Oczy napełniły się przerażeniem. Spojrzałem za siebie, gruzy... Holly... zacisnąłem zęby. Tak Holly zmarła pod tymi gruzami... Za mało sił by wydostać się spod tych kamieni. Śmierci tu stęchlizną, niestety mi to nic nie przeszkadza bo w dawnym wcieleniu lubiłem taki zapachy... W tej samotności mógł by się duch w ogniu czyścić. Towarzyszyły mi tylko trupy... Z łatwością rozpoznałem połowę naszej watahy, ale wrogowie również nie odeszli bez strat. Zamieniłem się w człowiek, dzięki czemu gruzy musiały lekko ustąpić pod moją magią i szybko wydostałem się. Zacisnąłem zęby, ból był ogromny, lewa noga cała zmiażdżona.  zmieniłem się znowu w wilka by nie tracić na sile. Podniosłem się ledwo a lewa łapa ciągnęła się po ziemi. Stawiałem kroki tak by nie dotknąć żadnego ciała. Nagle coś przyciągnęło mą uwagę. Spojrzałem w dół, łapa szczeniaka... złapałem pyskiem za wilka który na nim leżał. Od razu pożałowałem swojej decyzji. Zwymiotowałem. Zacisnąłem żeby i ruszyłem dalej. Mavis i Avril... przykro mi siostro... Ruszyłem jak najszybciej przed siebie, kierując się w miejsce gdzie pokazywał uczni, gwiazdozbiór. Intuicja mnie nie myliła już po kilku kilometrach zobaczyłem kolejne ślady krwi, a zapach ich był znajomy. Lost Angel? począłgałem się dalej kierując się plamami. Nagle znajomy zapach. Riven! Aż zły zaczęły mi płynąć z oczu. ruszyłem trochę szybciej jednak zważając na ból łapy. Wyszedłem za krzaków, kilka obcych wilków jednak mój wzrok spoczął na białej wilczycy, która pachniała tak wspaniale.
- Riven - kolejne łzy spływały mi po policzkach
- Talon! - krzyknęła siostra przytulając się do mnie
- ał ał - zaśmiałem się - uważaj - pokazałem na nogę

<Vex?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz